Piasek pisze:powiem tak: to W210 w związku z tym wszelkie opisy w stylu stan idealny, perfect i zero korozji to jedynie można uznać za wiarygodne jak sprzedający okaże się dokumentacją że przełożył kpl budę, nówkę z ASO.

Przesadzasz... Auta ze stanów potrafią się nieźle trzymać... Zerknij w wątek z moim E55...

Co do przebiegu 420kkm

Ja moją E230 z 1996 roku sprzedałem jak miała 580kkm... Słabą benzyne...
Wczoraj podpinałem koledze pod SD W204 z 2012r. przebieg 440kkm (na sprzedaż tak BTW) nie widać zużycia tego auta...

W Gwiazdce przebieg to najmniej istotny element... I jako ciekawostkę powiem Wam że jak zegary dojdą do bańki, to zatrzymują się na 999 999 i dalej nie liczą. Znaczy liczą, ale w pamięci. Dorwałem ostatnio takie zegary z benzyniaka. Po wsadzeniu do auta z przebiegiem około 180kkm trzeba było stan licznika dostosować...
Wiecie jaki przebieg był zapisany w zegarach???
Ponad 1 980 000 - Tak prawie dwie bańki. Auto było ze Szwecji i miało 3.2 4matica. Benzynkę...

[quote="Hubi W210"][Auta ze stanów potrafią się nieźle trzymać... Zerknij w wątek z moim E55...

Potwierdzam; moja 20-letnia merc jest bezrdzewna
(wprawdzie dbam by jakikolwiek jej slad natychmiast był wypalony - mam taki czerwony zel made in USA - jest to pies na rdze )

Widziałem auto Hubiego i jest naprawdę zdrowe.

Wracając do tematu, cz warto kupić auto z przebiegiem >400 tys km? One wszystkie tyle mają, nie ma co się łudzić, że 15-letnie auto będzie miało magiczne 180 tys. km. Przynajmniej nie w tych pieniądzach. W Mercu patrz tylko na silnik, skrzynie, blachy. Jak ładnie odpala, skrzynia chodzi na zimnym i ciepłym poprawnie to nie ma co się bać, tutaj nie ma żadnej filozofii, to nie VW.

We Fiacie zegary w nowych dostawczakach stają na 399 999 km. Nie wiem czemu producent przewidział tak mały przebieg dla auta, które "musi latać".

fabek pisze:Widziałem auto Hubiego i jest naprawdę zdrowe.

Kurka, to była zima, auto po trasie upaskudzone wszystkim czym się tylko da...
Szczerze to aż wstyd... No ale warunki były jakie były... Do Świnoujścia dojechałem dopiero jakoś koło północy